- Te, kuleczko. - zapytał morderca trzymając nóż za plecami.
- Ttt-ak? - przestraszony volus stał w kącie pomieszczenia. Jego ochroniarze leżeli martwi, a on sam teraz był z oprawcą. Widział jak jego oczy wręcz świecą z radości dokonanego mordu oraz mordu co ma zostać dokonany.
- Kiedy ostatnio widziałeś się bez ubranka? Heh... pozwolę ci zobaczyć twe ciało z bliska... jak ci odetnę głowę! - po czym zaczął się śmiać. Volus nie miał szans z swoim przeciwnikiem.
Garret otrząsnął się z wizji przeszłości. Miał już dość dużo informacji na temat volusa. Teraz tylko czekać spokojnie.
Offline
Statek zwolnił nagle gdy znalazł się w zupełnie innej części galaktyki. Cytadela - ogromna stacja kosmiczna zaczęła się powoli przybliżać. Po otrzymaniu pozwolenia na lądowanie skierowano was do doku 81. Pilot zgodnie z poleceniem skierował statek na odpowiednie lądowisko.
Offline
- Nie opuszczajcie tego doku, chyba że coś pójdzie nie tak. - powiedział pilotowi, kiedy wychodził ze statku. Ze sobą zabrał tylko sprytnie ukryty pistolet oraz karabin, który zawieszony miał na plecach.
Cytadela. Dawno tutaj nie był. Nie pamiętał, nawet z jakich powodów kiedyś tutaj przybył. Pewno ścigał kogoś, kto mu uciekł. Jakiś świadek jego zbrodni. Dopadł pewno go w jakiejś alejce lub toalecie baru. Zanim zabił, to pewno torturował przez chwilę, a następnie skręcił kark.
Garret nie zastanawiał się dłużej i gotowy ruszył do punktu sprawdzającego przybywających. Miał nadzieję, że będzie mógł z karabinem przejść.
Offline
Środki bezpieczenstwa byly skrupulatne. Nie wykryli co prawda niczego dziwnego w samym Garrecie ale nalegali na zostawienie karabinu.
- Środki bezpieczeństwa. - odparł turianin z SOC prosząc o zostawienie broni - Będzie mógł pan to odebrać przy opuszczaniu Cytadeli.
Offline
- Niech wam będzie. - odezwał się Garret. Zdjął z pleców karabin i wcisnął przycisk, aby się "bardziej otworzył" dla gości. Chciał im tylko pokazać, że działa. Następnie oddał karabin SOC. Odszedł robiąc mały uśmiech do nich.
Wyruszył w stronę taksówek. Wynajął jedną. Potrzebował dostać się pod ambasady, a dokładnie ambasadę volusów.
Offline
Dotarcie do ambasad nie zajęło wiele czasu. Garret miał tylko chwilę na podziwianie widoków, Cytadela nie zmieniła się prawie wcale po upływie tylu lat. W końcu taksówka wylądowała na parkingu. Po otwarciu drzwi pojazdu przed oczami człowieka pojawiła się najbardziej bogata i zadbana część stacji. Świetliste, neonowe znaki wskazywały drogę do rożnych miejsc.
Offline
Mam w głowie kilka pomysłów. Zaczął od pierwszego. Spróbować podać się jako najemnik i czy nie potrzebuje volus ochroniarza. Wyruszył w stronę sekretarki i spytał gdzie znajduje się ambasada volusów, po czym wyruszył szukać Oglar Vara.
Offline
Został poinstruowany o położeniu ambasady i po pokonaniu licznych schodów dotarł na miejsce. Przed drzwiami ambasady stali uzbrojeni ludzie, zakuci w pełne pancerze, tak ze trudno byłoby wywnioskować do jakiej rasy należą. Gdy wszedł do środka, również zastał kilku ochroniarzy, ustawionych w strategicznych miejscach pomieszczenia. W kącie po prawej znajdowało się biurko przed którym siedział jakiś volus.
Offline
- Nie. Nie potrzebuje nic. Do widzenia. - odezwał się. Opuścił ambasadę i poszedł przejrzeć mapę Cytadeli. Narysował drogę z ambasady do Rady Cytadeli i sprawdził na mapie gdzie mogłyby znajdować się otwarte miejsca dla snajpera.
Offline